czwartek, 2 maja 2013

Sztuka milczenia

autor: Agathodaemon
porta.lucis@o2.pl

Wszystkie wielkie systemy filozoficzne, moralne, religijne nawołują do uprawiania kultury słowa, do dyscypliny języka i to od najdawniejszych czasów. Nie miejsce tu na dłuższe wywody na temat roli i znaczenia języka w życiu ludzkim, w wychowaniu, w kształceniu, w działalności publicznej, w pracy. Po języku poznajemy człowieka, stopień jego dojrzałości i kultury.
Warto zauważyć, że kandydaci do sławnej szkoły Pytagorasa (572-497 p.n.e.) odbywali dwuletni nowicjat, w czasie którego byli obowiązani milczeć. Była to wielka próba charakteru i siły woli. Kto wytrwał, ten mógł liczyć na pozytywną decyzję mistrza. Trudna sztuka milczenia[1] sprawia, że człowiek staje się akumulatorem nieprzebranych zasobów energii psychicznej, która ma dobroczynny wpływ i na stan zdrowia fizycznego. Język opanowany bywa źródłem dobra, ale – daleko częściej – język niesforny przyczynia się do zakłócenia stosunków międzyludzkich. Potoczna obserwacja ludzi potwierdza tę prawdę.
Bezładne gadulstwo, słowotok, to zjawisko patologiczne stanowiące antytezę wszelkiego ładu wewnętrznego, niezbędnego do utrzymania zdrowia w należytym stanie.


„Trzeba milczeć albo mówić rzeczy lepsze od milczenia” (Pytagoras).

W księgach Starego Testamentu znajdujemy bardzo liczne nauki o potrzebie milczenia, o znaczeniu kultury słowa dla konstytucji psychicznej człowieka. Także w Nowym Testamencie mamy szereg ważnych nauk. „A mowa wasza niechaj będzie: tak tak, nie nie. Co więcej nadto jest, to od złego jest”  (Mat. 5,37). „A powiadam wam, że z każdego słowa próżnego, które by ludzie wyrzekli, zdadzą prawdę w dzień sądny. Albowiem ze słów twoich będziesz usprawiedliwiony i ze słów twoich będziesz potępiony (Mat. 12,36-37). Św. Jakub Apostoł w swym „Liście powszechnym” pisze: „A jeśli kto mniema, że jest pobożny, nie powściągając języka swego, lecz zwodząc serce swoje, tego pobożność próżna jest” (1,26). „Wszyscy bowiem w wielu rzeczach upadamy. Jeśli ktoś w słowie nie uchybia, ten jest mężem doskonałym i może trzymać na wodzy całe ciało. A jeśli koniom wkładamy w pyski wędzidła, żeby nam były posłuszne, to całym ciałem ich kierujemy. Także i okrętami, chociaż są tak wielkie i miotane gwałtownymi wichrami, maleńki ster kieruje tam, dokąd zechce wola sternika. Otóż i język – małym jest wprawdzie członkiem, ale wielkimi rzeczami się chlubi. Patrzcie jak niewielki ogień jakże wielki las podpala. I język jest ogniem. Ogromem nieprawości wśród naszych członków jest język, mogący skalać całe ciało i rozognić krąg życia naszego, sam będąc rozpalony przez piekło” (3,2-6).    
We wspomnianej wyżej świętej księdze Indii południowych czytamy:

„Człowiek, który zanadto folguje swej mowie,
Nie potrafi się zmienić, gdy trzeba.
Łatwo taki przemiele swą myśl w pustosłowie,
Lecz z tej mąki nie będzie jadł chleba” (str. 60).

Lew Tołstoj: „Ludzie uczą się mówić, najważniejsza zaś jest wiedza, jak i kiedy milczeć”. „Każda wstrzemięźliwość wymaga wysiłku, najbardziej zaś wstrzemięźliwość języka. I właśnie ona jest najpotrzebniejsza”. („Aforyzmy” 1978, str. 47, 48).
Dag Hammarskjöld, sekretarz generalny ONZ; „Szacunek dla słowa jest pierwszym wymogiem dyscypliny, zdolnej wychować człowieka dojrzałego umysłowo, uczuciowo, moralnie. Szacunek dla słowa – używanie go z największą oględnością i uczciwą głęboką miłością prawdy – jest też warunkiem rozwoju społeczności ludzkiej i rodzaju ludzkiego. Nadużywanie słowa to okazywanie pogardy człowiekowi. To minowanie mostów i zatruwanie źródeł. To cofanie nas wstecz na długiej drodze rozwoju człowieka” („Drogowskazy” str. 82).
Mahatma Gandhi uprawiał raz w tygodniu całodzienne milczenie.  Rozmyślał i kontemplował. Nie jadł mięsa, nie pił alkoholu, nie palił, używał minimum pokarmów.
Cytuję te teksty znakomitych autorów dla wskazania na wielką doniosłość sztuki milczenia dla zdrowia człowieka zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Czesław Kilimuszko pisze: „Samotność i milczenie nie tylko leczą nerwy i przywracają człowiekowi zdrowie, lecz nadto prowadzą do rekonstrukcji całej osobowości, oraz stają się ciągłą szkolą życia. Wartości owe można osiągnąć nie tylko przez kontakt z żywą przyrodą, można je wypracować wewnątrz własnej jaźni przebywając we własnym mieszkaniu i otoczeniu. Nauka Wschodu oraz mędrcy tybetańscy i jogowie drogą koncentracji i medytacji doprowadzają swą osobowość do szczytu duchowej mocy i doskonałości, którą można osiągnąć w samotnej ciszy. Drogą ćwiczeń ducha opanowują oni swe ciało tak dalece, że potrafią nim kierować bez wysiłku, zniweczyć wszelki rozdźwięk między żądzą ciała a aspiracjami ducha. Jasnowidzenie, telekineza, nawet moc leczenia chorych, równowaga w najsroższych cierpieniach; radosna pogoda ducha, dobroć, miłość do ludzi – to atrybuty ascetów wypracowane w ciszy i milczeniu. Nie każdy jest powołany do praktykowania surowej ascezy, ale każdy z ludzi pragnie posiadać zdrowie fizyczne i równowagę psychiczną oraz radość życia, a te wartości można osiągnąć jedynie w samotności i milczeniu przez analizę swego postępowania na codzień. (...)  Niestety, paradoksy dzisiejszej cywilizacji pogmatwały wszelkie prawa naturalne ludzkiego życia. (...) Środki masowego przekazu: radio, telewizja, prasa, widowiska całą siłą narzucają poszczególnej jednostce gotowe myśli, idee, dążenia. Zmuszają żyć w myśl narzuconych schematów, według jednego wspólnego modelu. (...) Normalny człowiek, chcąc więc ratować swą okaleczoną osobowość, uleczyć swe totalnie rozstrojone nerwy, odrodzić się na nowo i osiągnąć upragniony spokój, wyrwać się musi z jarmarcznego zgiełku życia i ukryć w zbawczej samotności” („Moje widzenie świata” 1978, str. 132-134).   
Czesław Kilimuszko z uznaniem cytuje wybitnego znawcę jogi, C. Bragdona („Joga dla ciebie, czytelniku”): „W samotni milczenia po raz pierwszy odczujesz rytmiczne pulsowanie energii życia, usłyszysz delikatny ton swojego wnętrza, zagłuszonego przez niepokój i zgiełk nowoczesnego życia. (...) W procesie tym kryje się coś więcej niż oszczędzanie fizycznych i nerwicowych sił bezcelowo rozproszonych, wyzwalają się bowiem potężne zasoby energii posiadanej, nieznanej naukowemu światu Zachodu. (...) Jest to energia czwórwymiarowa, która jest zdolna u ludzi zwyczajnych do nadzwyczajnych osiągnięć. Dzisiejsza nauka, jeżeli chce uleczyć człowieka z przeróżnych nerwic, musi dążyć do zrozumienia energii psychicznej, jak doszła drogą hipotez i eksperymentów do odkrycia elektryczności i energii atomowej”.  

Notatki:
Powyższy artykuł to część pracy „Jak straciłem, jak odzyskałem i jak pielęgnuję zdrowie”, której autorem jest Makary Sieradzki. Wydana została w 1982 w tomie „Biblioteka różdżkarza. Tom IV”.


[1] Sztuka milczenia jest jedną z 4 Mocy Sfinksa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz